Przylecieliśmy z Berlina do Tuluzy. Pierwszego dnia wsiedliśmy w pociąg i ruszyliśmy do Béziers - nieduże malownicze miasteczko z 36 r.p.n.e. nazywane "francuską Barceloną". Następnego dnia autobusem pojechaliśmy do Port Cassafieres gdzie się zaokrętowaliśmy na barkę. Tego samego dnia ruszyliśmy w przeciwną stronę niż planowaliśmy, żeby zobaczyć akwedukty w Béziers oraz pokonać w obie strony 9 śluz Fonsérannes. Na długości 300 m nasza barka uniosła się o 21,5 m. Gdy już "zaliczyliśmy" akwedukt oraz śluzy ruszyliśmy w stronę Camargue. Tak jak wcześniej wspomniałem: "Szerokie laguny ze słoną wodą, piękne plaże, różowe flamingi czy dzikie mustangi to właśnie Camargue we Francji." Po drodze płynąc kanałami mijaliśmy Flemingi, mnóstwo różnych ptaków, fermy ostryg, laguny oraz przepiękne plaże.
Przedostatniego dnia dotarliśmy do Aigues-Mortes. Mieliśmy szczęście i udało się nam trafić na święto byków. Na arenie można było uciekać przed bykami lub po prostu bezpiecznie z trybun obserwować jak inni igrają z bykami. Jeśli nie lubicie siedzieć w hotelu gorąco polecam tą formę wypoczynku. No i region też piękny.
Najważniejsze informacje
Szerokie laguny ze słoną wodą, piękne plaże, różowe flamingi czy dzikie mustangi to właśnie Camargue we Francji.